Wokół domen krąży w sieci wiele mitów. Fora internetowe wypełniają posty amatorów, którzy przekazują w eter niesprawdzone informacje. W tym artykule zostaną sprostowane a nawet obalone niektóre mity.
Czy istnieje darmowy adres www? Czy za dobrą domenę należy zapłacić bajońskie sumy?
Na wielu forach w sieci można spotkać się z pytaniem o to, czy domeny mogą zakładać osoby niepełnoletnie. Prawdą jest, iż abonentem domeny może być każdy bez względu na wiek. Pogłoski krążące w sieci dotyczące wyłączności rejestrowania domen przez osoby, które ukończyły 18 rok życia należy „włożyć między bajki”.
Z zakładaniem domen wiążą się również inne wątpliwości internautów, tj. wymóg posiadania własnej działalności gospodarczej. Obawy te zrodziły się na podstawie wytycznych ustalonych przez rejestratorów, którzy kierują swoją ofertę wyłącznie do przedsiębiorców, a i niekiedy wymagają dostarczenia kopii dowodu tożsamości. Jednak dla większości dostawców domen nie ma różnicy czy abonentem będzie dziecko czy dorosły. Dlatego rodzice powinni sprawować pewną formę kontroli nad finansami dzieci serwujących w Internecie.
Większość użytkowników Internetu uważa, że zawarte w nazwie domeny keywords (słowa kluczowe) mają duże znaczenie dla osiągnięcia przez stronę wysokiej pozycji w wynikach wyszukiwania. Prawdą jest, że słowa kluczowe to nie jedyny sposób na najlepsze pozycjonowanie.
konkurencyjność haseł
odsyłacze do strony
wyjątkowa treść
optymalizacja kodu
zawartość witryny
historia domeny
szybkość wczytywania strony.
Keywords stanowiące człon nazwy domeny wpływają na pozycjonowanie wyłącznie w odniesieniu do mało znanych fraz. W większości przypadków nadmiar słów kluczowych przeszkadza użytkownikom sieci w wpisywaniu adresu i jego zapamiętaniu.
Tu należy się sprostowanie. Rejestrujący adres internetowy nie staje się jego właścicielem a jedynie abonentem. Co znaczy, iż ma on prawo do zarządzania witryną na czas abonamentu, najczęściej jest to jeden rok.
Na niekorzyść abonentów działa tutaj prawo, ponieważ nie traktuje ono adresu strony jako przedmiotu praw osobowych. Domena nie jest chroniona prawnie w myśl ochrony praw do własności, wyjątkowo gdy stanowi znak handlowy osłania ją prawo własności przemysłowej. Zgodnie z nim można odzyskać domenę z nazwą firmy bądź produktu, gdy zostaje ona wykorzystywana przez jednostki nieupoważnione działające na niekorzyść przedsiębiorstwa.
To, że abonent nie jest właścicielem domeny, nie ogranicza jego praw do strony. Na czas abonamentu ma pełne prawa administracyjne do portalu. Może go sprzedać bądź wydzierżawić. Według tych zasad działa wtórny rynek domen.
W tym micie jest wiele nieprawdy. Należy sobie uświadomić, że internautów o tym samym nazwisku może być kilkadziesiąt tysięcy. Nawet imię i nazwisko nie stanowi stu procentowej identyfikacji konkretnej osoby. Z tego względu dochodzenie praw na drodze sądowej do domeny o własnym imieniu i nazwisku nie ma realnego uzasadnienia. Do wymiaru sprawiedliwości można zgłosić się wtedy, gdy domena zawierająca w swej nazwie imię i nazwisko konkretnej osoby posiada treści obnażające jej prywatność lub godzące w jej cześć. Sprawca będzie karany na podstawie art. 23 i 24. Kodeksu cywilnego o ochronie dóbr osobistych, do których właśnie zalicza się nazwisko. Wtedy można domagać się ochrony prawnej swojego imienia i nazwiska, ale nie można na tej podstawie przejąć praw do domeny.
Kolejnym mitem, który krąży w sieci jest prawo do rejestracji domen narodowych tylko przez obywateli określonego kraju. Część rejestratorów oferuje domeny narodowe do powszechnej rejestracji, np. wyspiarskie państwo Tuval, w którym funkcjonuje narodowe rozszerzenie .tv utrzymuje się głównie ze sprzedaży swojej domeny obcokrajowcom z branży telewizyjnej.
Można spotkać rejestry ograniczające dostępność swoich domen. Takim jest na przykład amerykańska domena .us, którą mogą zarejestrować wyłącznie obywatele Stanów Zjednoczonych bądź przedsiębiorstwa mające swoją siedzibę w stanach. Restrykcyjne wytyczne przedstawiło CNNIC, administrator chińskiej domeny. Obywatele innych krajów chcący wykupić stronę z rozszerzeniem .cn muszą przejść przez szereg biurokratycznych procesów, które mają na celu potwierdzenie jego tożsamości.
Dla abonentów, którzy zalegają z opłatami bądź o nich zapominają obalenie tego mitu jest pocieszeniem. Blokada nieopłaconej domeny trwa dwa tygodnie. W tym czasie nie można zarządzać witryną ale można ją przywrócić. W tym celu należy zwrócić się do biura obsługi klienta by zapłacić zaległą fakturę. Po zaksięgowaniu wpłaty strona zostaje po dwóch dniach aktywowana.
Rejestratorzy dbając o punktualność wpłat informują abonentów o zbliżającym się terminie zapłaty nawet kilkakrotnie. Te działania mają zapobiec wygaśnięciu domeny. Dlatego abonent powinien pamiętać o sprawdzaniu skrzynki odbiorczej w której znajdzie powiadomienie od rejestratora.
W tym micie jest ziarno prawdy. Zewsząd docierają do nas informacje o sprzedaży domen za pokaźne sumy. Jednak trzeba przyjrzeć się dokładniej sprzedanej stronie. Media masowe podają rekordowe transakcje domenowe, pomijając istotny szczegół, nie mówią już o tym, że za tą sumę sprzedany został cały serwis działający pod domeną.
W tym miejscu należy podeprzeć się przykładem. Początkiem tego roku portale informacyjne pisały o ogromnej sumie 13,2 mln złotych, którą zapłacił nowy właściciel za domeny opony.pl oraz ogumienie.com. Tak naprawdę sprzedaż dotyczyła udziałów w spółce Favonia, która jest poprzednim właścicielem obu portali. Domainerzy oszacowali cenę samej domeny opony.pl na milion złotych.
W sieci, jak w życiu nie ma nic za darmo. Część rejestratorów oferuje sprzedaż domeny za 0 złotych. De facto nie informuje, że za przedłużenie domeny trzeba będzie zapłacić nawet 100 zł netto.
Sprzedawca domeny za każdą rejestrację musi zapłacić. Jeżeli chodzi o polskie domeny .pl zapłata mieści się w kwocie 9,90 zł netto, a trafia ona do głównego rejestru jakim jest NASK. Dlatego przedsiębiorstwa domenowe muszą dopłacać do nowo zarejestrowanych serwisów, które oferowały za darmo. Zwrot inwestycji w abonentów osiąga po roku, kiedy zacznie otrzymywać środki finansowe za przedłużenie.
Powyższe zdanie nie jest mitem w odniesieniu do większości domen generycznych, czyli nazw tworzonych od popularnych rzeczowników charakteryzujących branżę np. kosmetyki.pl, hurtownia.pl. Te domeny kosztują pokaźne sumy pieniędzy ale inwestorom to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, są one celem ich inwestycji. Bez sprawnego oka trudno będzie wychwycić dobrą domenę.
Nie jest prawdą niemożliwość zarejestrowania interesującej domeny. W Internecie widnieje wiele domen o oryginalnych i wymyślonych nazwach. Liczne spośród nich osiągają sukces, mimo, że nie zawierają w swej nazwie słów kluczowych związanych z profilem strony.
Ten stereotyp przechowują w swojej świadomości internauci, których ulubioną domenę zarejestrowano i przeznaczono do sprzedaży za kilkaset, czy nawet kilka tysięcy złotych. Trzeba wiedzieć, iż na rynku wtórnym taka forma handlu domenami jest zgodna z prawem.
Zapis prawny mówi, że każdy może zarejestrować domenę o dowolnej nazwie, np. muzyk może założyć portal motoryzacyjny, z wyłączeniem nazw zawierających znak towarowy. Rejestracja portalu z takim znakiem jest niezgodna z prawem i karana przez sąd arbitrażowy, nazwa takiej działalności to cybersquatting.